O „zasadach” przemieszczania się pracowników między miejscami wykonywania pracy

O

Skutkiem nowelizacji kodeksu pracy wdrażającej Dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/1152 z dnia 20 czerwca 2019 r. w sprawie przejrzystych i przewidywalnych warunków pracy w Unii Europejskiej jest m.in. wprowadzenie nakazu poinformowania pracownika o zasadach dotyczących przemieszczania się między miejscami wykonywania pracy, jeśli tych miejsc jest kilka[1]. Trzeba zarazem dodać, że dyrektywa ujmuje rzecz inaczej niż kodeks pracy. Zgodnie bowiem z 16. motywem, jeżeli pracownik nie ma stałego lub głównego miejsca pracy, powinien otrzymać informację o ewentualnych rozwiązaniach dotyczących przemieszczania się między miejscami pracy.

Nie twierdzę, że polska ustawa wdrożyła dyrektywę niepoprawnie. Takie wdrożenie nie polega wszak na przepisaniu normy unijnej. Wystarczy, że osiągnięty jest jej cel. A przepis polskiego kodeksu ów cel osiąga, albowiem obejmuje większy zakres przypadków, niż wynika to z prawa unijnego.

Mimo to przepis trzeba wykładać prounijnie, co prowadzi do następujących wniosków. Po pierwsze, przepis nie dotyczy ani pracowników mobilnych, ani podróży służbowych. Zarówno dyrektywa, jak i prawo polskie dotyczą bowiem więcej niż jednego, ale stałego miejsca pracy. Pracownicy mobilni mają z reguły jedno terytorialnie określone miejsce pracy, a praca w delegacji nie skutkuje powstaniem jednego „z kilku miejsc pracy”. Przepis dotyczy więc osób, które mają kilka stacjonarnych miejsc pracy. Z tego zapewne powodu polska regulacja stanowi o „kilku” miejscach pracy. Trudno sobie wyobrazić, aby pracownik miał kilkanaście „stałych” miejsc pracy.

Po drugie, należy przyjrzeć się bliżej pojęciu „zasady”. W tłumaczeniu 16. motywu polskiej wersji dyrektywy użyto wyrazu „rozwiązania”, choć być może lepszym byłyby „ustalenia”. W każdym razie chodzi jednak o prawo zakładowe, czyli ustalone reguły, które mają charakter uniwersalny i dotyczą każdej osoby, która aktualnie zajmuje dane stanowisko pracownicze. Innymi słowy, wprawdzie pośrednio, ale kodeks dopuszcza możliwość wprowadzenia zakładowych przepisów prawnych (polityk, regulaminów i zasad), które ustalą prawa i obowiązki pracownika i pracodawcy w związku wykonywaniem pracy w kilku miejscach. Powyższe wynika nie tylko ze znaczenia wyrazu „zasady”, ale i z tego, że obowiązki informacyjne dotyczą zawsze regulacji prawnych, a nie ustaleń indywidualnych. Zresztą nie ma sensu informowanie pracownika o uzgodnieniach, których sam był uczestnikiem.

Po trzecie, pracodawca może, ale nie ma obowiązku wprowadzenia aktu normatywnego w tym zakresie. Powyższe wynika w szczególności z treści dyrektywy, która stanowi, że „rozwiązania” są „ewentualne”.

Po czwarte, naturalnym przedmiotem „zasad”, „rozwiązań” lub „ustaleń” są ustalenia dotyczące czasu pracy oraz kosztów podróży. Powyższe wynika z faktu, że podróże między miejscami pracy co do zasady nie stanowią ani pracy, ani podróży służbowej. W przypadku podróży między kilkoma miejscami pracy w trakcie dnia pracy, uznanie czasu przejazdu za czas pracy będzie zapewne dość naturalne. Ale już w przypadku wykonywania pracy w kilku miejscach w różnych dniach, zarówno sprawy kosztów, jak i czasu pracy nie są już tak oczywiste. Można wszak stwierdzić, że skoro pracownik w umowie o pracę zgodził się na pracę w kilku miejscowościach, to musi się liczyć co najmniej z tym, że dojazd do tych miejsc jest jego sprawą prywatną. Innymi słowy, podróże takie wykonuje poza czasem pracy i sam ponosi ich koszty.

Skoro jednak ustawa przesądza o możliwości wprowadzenia „zasad przemieszczania”, to po to właśnie, aby powyższe sytuacje uregulować inaczej. Czas podróży można uznać więc za czas pracy, a koszty z nią związane może pokrywać pracodawca.

Powyższe otwiera bardzo interesującą przestrzeń dla interpretacji prawa podatkowego. W szczególności chodzi o odpowiedź na pytanie, czy koszty podróży pokryte na podstawie prawa zakładowego stanowią przychód pracownika. Mam przy tym na myśli wyłącznie koszty przejazdu i noclegu, a nie diety. W moim przekonaniu tego typu nakłady pracodawcy nie stanowią przychodu dla pracownika, za czym przemawia kilka argumentów, które zaraz wymienię. Zacznę od zaakcentowania, że przedmiotem regulacji nie jest podróż z domu do zakładu pracy oraz z zakładu pracy do domu, ale tylko między miejscami pracy (zakładami pracy). Prawo unijne, jak i polskie, wysyła więc jasny sygnał, że sprawa podróży między kilkoma miejscami pracy nie jest tożsama ze świadczeniem, które jest wolne od podatku jedynie wyjątkowo, o czym mowa w art. 21 ust. 1 pkt 112 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych[2]. Dodam, że zapewnienie określonego standardu podróży i noclegu leży z reguły w interesie pracodawcy. Powyższe wynika z tego, że pracownik zazwyczaj przewozi narzędzia pracy, np. komputer.

Po piąte wreszcie, z uwagi na wdrożenie dyrektywy w sposób istotnie odbiegający od jej treści, przepis polski może mieć zastosowanie do pracowników zdalnych. Przypomnę, że w odróżnieniu od prawa unijnego, prawo polskie nie odnosi się do braku stałego lub głównego miejsca pracy. Tymczasem pracownik zdalny może być w każdym czasie wezwany do pracy w biurze, jak i może być wysłany w podróż służbową. Tyle tylko, że wezwanie do pracy w biurze podróżą służbową nie jest. Dlatego uregulowanie powyższej kwestii w regulaminie pracy zdalnej lub w innym akcie zakładowym, miałoby bardzo znaczny praktyczny walor z tego właśnie powodu, że przychodami nie były także pokryte przez pracodawcę koszty. Co więcej, wydaje się, że tylko taka wykładnia nadaje przepisom sens. Bo to, że można pracownikom wypłacać świadczenia opodatkowane i ozusowane, nie wymaga żadnej regulacji prawnej.


[1] Art. 29 § 3. Pracodawca informuje pracownika w postaci papierowej lub elektronicznej: 1) nie później niż w terminie 7 dni od dnia dopuszczenia pracownika do pracy, co najmniej o: (…) g) w przypadku kilku miejsc wykonywania pracy – zasadach dotyczących przemieszczania się między miejscami wykonywania pracy (…).

[2] Art. 21 ust. 1 Wolne od podatku dochodowego są: (…) pkt 112) zwrot kosztów dojazdu pracownika do zakładu pracy, jeżeli obowiązek ponoszenia tych kosztów przez zakład pracy wynika wprost z przepisów innych ustaw.

O Autorze

Polski prawnik, radca prawny, profesor zwyczajny i wykładowca w Katedrze Prawa Pracy i Polityki Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego, specjalista z zakresu prawa pracy o rozległej praktyce procesowej oraz negocjacyjnej.

Odwiedź stronę Kancelarii