Teren monitorowany czy nadzorowany?

T

Niniejszy tekst dotyczy monitoringu uregulowanego w kodeksie pracy, a ściślej, „monitoringu wizyjnego”. Kodeks pracy reguluje bowiem także inne formy monitoringu. Ponadto, monitoring może być stosowany również w przypadkach nieuregulowanych w kodeksie pracy. Wszak kodeks nie zabrania stosowania RODO.

W tym miejscu skupię się ponownie na analizie znaczenia pojęć, albowiem mają one kluczowe znaczenie dla wykładni prawa. Już na wstępie muszę więc skorygować brak precyzji, która cechuje początek tego tekstu. Stwierdziłem bowiem, że kodeks pracy uregulował kwestię monitoringu wizyjnego. Trudno zresztą za to jakoś gorliwie przepraszać, skoro sam ustawodawca kończy regulację art. 222 k.p. wyrazem „monitoring”. Tyle tylko, że z uważnej lektury przepisu wynika, że jego przedmiotem nie jest monitoring, ale uregulowanie szczególnego nadzoru nad terenem zakładu pracy lub terenem wokół zakładu pracy. Monitoring jest jedynie narzędziem owego nadzoru.

Zatrzymam się więc nad użytymi pojęciami, stosując narzędzia z zakresu nauki prawa. Zacznę od wyrazu „monitoring”. Znaczenie tego pojęcia nie powinno budzić wątpliwości. Monitoring to nic innego jak stała lub regularna kontrola. Dla przykładu, z treści art. 222 k.p. wynika obowiązek pracodawcy dotyczący monitorowania stanu zdrowia pracowników narażonych na działanie substancji chemicznych. Innymi słowy, monitoring to stałe zbieranie informacji. To czy dane zbiera się za pomocą kamery, komputera czy zapisując kartkę papieru nie ma znaczenia. Z tego zresztą powodu ustawodawca nie powinien użyć w art. 222 k.p. wyrazu „monitoring”, ale sformułowania „monitoring wizyjny”. Przepis dotyczy wszak tylko jednej z postaci monitoringu.

Czym więc jest ów „monitoring wizyjny”? Z perspektywy prawoznawstwa jest to tzw. czynność materialno-techniczna, czyli działanie faktyczne, a nie czynność prawna. Przedmiotem tej czynności jest kontrola, albowiem monitoring zbiera informacje po to, aby porównać zachowania człowieka z wymogami prawa. Jest to zarazem czynność ingerująca w autonomię informacyjną osób nagrywanych. Z tego powodu monitoring podlega kontroli sądowej, choć nie polega na składaniu oświadczeń woli.

W tym tekście znacznie bardziej interesującym jest jednak cel monitoringu, czyli – jak wynika z treści przepisu – nadzór na terenem. Zacznę od uwagi, że gdyby potraktować powyższe słowa literalnie, to nie mają one sensu. Dla prawnika nadzór to prawo do prowadzenia kontroli oraz kompetencja do podejmowania decyzji w stosunku do kontrolowanego, w celu przywrócenia stanu zgodnego z prawem. Z tego powodu nadzorowanie rzeczy czy terenu nie ma sensu. Chodzi więc o to, że za słowami „nadzór nad terenem” kryje się w istocie nadzór nad ludźmi, którzy na owym terenie przebywają. Pozostaje więc pytanie o to, na czym polega nadzór w kontekście terenu zakładu pracy. Świadomie pominę nadzór nad terenem wokół zakładu pracy, albowiem temu zagadnieniu warto poświęcić odrębny i nieco dłuższy wywód, choć wnioski będą takie same.

Aby zrozumieć istotę nadzoru nad terenem zakładu pracy trzeba przypomnieć, że do zadań pracodawcy, czy też raczej organu zarządzającego zakładem pracy w imieniu pracodawcy, należy zapewnienie porządku na terenie zakładu pracy. Powyższe wynika z treści art. 100 i 104 k.p. Chodzi tu o porządek publiczny. Innymi słowy, na terenie zakładu pracy nie wolno kraść, niszczyć mienia, bić się, hałasować, rozwieszać plakatów, pić alkoholu itp. M.in. z tego powodu pracodawcy prowadzą kontrolę tożsamości osób wchodzących, udzielają przepustek, sprawdzają zawartość bagażników samochodów, prowadzą kontrolę trzeźwości itp. Z przywołanych wyżej przepisów należy także wyinterpretować, że pracodawca ma prawo wydawania każdej osobie przebywającej na terenie zakładu pracy poleceń mających zapewnić ów porządek. Skoro bowiem ma być zapewniony porządek, to ktoś musi go egzekwować.

Mając powyższe na uwadze, treść art. 222 k.p. nabiera pełniejszego sensu. Po pierwsze, wynika z niego, że pracodawca zawsze sprawuje nadzór nad terenem zakładu pracy, przy czym może to być nadzór normalny lub szczególny. Ten drugi polega na wykorzystaniu kamer i nagrywania obrazu. Po drugie, niezależnie od tego, czy nadzór jest ogólny czy szczególny, to istota nadzoru jest taka sama. Nadzór polega na m. in. na kontrolowaniu oraz ewentualnym wydawaniu poleceń korygujących zachowania osób, które naruszają porządek publiczny. Jest to dość rzadki obecnie przypadek w prawie, w którym pojęcie nadzoru pojawia się w kontekście prawa materialnego, a nie ustrojowego. Po trzecie, z treści art. 20, 117 i 150 ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji można wywnioskować, że w sytuacji bezpośredniego zagrożenia dla wartości chronionych porządkiem publicznym, a w szczególności zagrożenia życia i zdrowia, ale także mienia, pracodawcy przysługują kompetencje policyjne. Innymi słowy, może zatrzymać lub wydalić osobę czy odebrać jej rzecz. Także i ten wątek zasługuje na odrębne opracowanie, jednak na potrzeby tego tekstu jest wystarczający.

Główną bowiem tezą tego tekstu jest twierdzenie, że pracodawcy mogą, a wręcz powinni oznakować teren zakładu pracy jako teren nadzorowany. Samo bowiem oznaczenie terenu jako monitorowany oznacza tylko tyle, że prowadzona jest kontrola. Takie oznaczenie jest typowe dla właściciela lub posiadacza prywatnego, na którym nie ciąży obowiązek zapewnienia porządku publicznego na monitorowanym terenie. Nie wystarczy także napisać „teren prywatny”. Oznacza to bowiem tyle, że ochronę przed osobą, która już wdała się na teren prywatny można wywodzić jedynie z art. 343 k.p. Nie wchodząc w szczegóły oznacza to, że co do zasady nie można użyć przymusu bezpośredniego, lecz należy czekać na policję. Tymczasem oznaczenie terenu jako nadzorowany jest zarazem informacją, że każda osoba przebywająca na danym terenie podlega władztwu zakładowemu (porządkowemu) pracodawcy. Ujmując rzecz jaśniej, pracodawca występuje w roli organu policyjnego, a nie jako posiadacz terenu. Tym samym może czasem zastosować środki przymusu i będzie to działanie zgodne z prawem.

Dodam z rzetelności, że brak oznakowania terenu nie pozbawia oczywiście organów zarządzających zakładem pracy kompetencji nadzorczych, w tym policyjnych. Niemniej użycie wyrazu „nadzór” ma ten skutek, że nawet jeśli człowiek nie rozumie dokładnie o co chodzi, to wywołuje ono zdecydowanie większy respekt niż rozpowszechnione pojęcie „monitoring”.

Autor: Arkadiusz Sobczyk

O Autorze

Polski prawnik, radca prawny, profesor zwyczajny i wykładowca w Katedrze Prawa Pracy i Polityki Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego, specjalista z zakresu prawa pracy o rozległej praktyce procesowej oraz negocjacyjnej.

Odwiedź stronę Kancelarii